19 sierpnia 2012

Kalendarz studenta...

Witajcie! 

Chciałabym Wam pokazać coś, z czego jestem szczególnie dumna. Jest to kalendarz studenta stworzony jako prezent urodzinowy dla pewnego bardzo bliskiego, rzec by można najbliższego memu sercu mężczyzny, którego moja kochana przyjaciółka Mell swego czasu ochrzciła wspaniałym mianem Adonisa :) I tak niechaj też będzie! ;)

Nie od dziś wiadomo, że z prezentami dla facetów jest olbrzymi problem i ze scrapami też! Większość z tego co widziałam zwykle utrzymana jest po prosu w bardzo stonowanej palecie kolorystycznej lub też zwyczajnie ciemna... Dobrze, zgodzę się, nie będziemy chłopakom rysować tęczy, doczepiać kucyków i wyklejać motylków ani różyczek... Choć co do tych ostatnich miałabym wątpliwości... Lecz! Trzeba trochę życia w życiu! Szczególnie, gdy tworzymy coś co ma   towarzyszyć naszemu Panu przez dłuższy czas, prawda? Dlatego mi bardzo zależało, aby ów kalendarz nie był ani trochę smutny i mroczny, lecz swego rodzaju ciepły i napawający dobrą energią, a jakiż to kolor jest najbardziej energetyczny? Tak, tak, zaraz mi mój Adonis powie, że rudy, już to słyszałam ;P  Ale tym razem sięgniemy po czerwień! Te truskawki mi po głowie ciągle chodzą już od początku wakacji... No, ale że pod rękę nawinęły mi się cudnie czekoladowe papierki grzechem by było ich nie wykorzystać. Nieco w stylu vintage, lecz nie do końca, tak jak wiele moich prac. Pełne guzików i... rowerów, bo z nimi jakoś kojarzy mi się podróż, choć ja osobiście dopiero kilka lat temu okiełznałam te potwory...


Zdjęć dużo, cała masa, nie mogłam się powstrzymać! Zwróćcie uwagę na tą starą reklamę w tle!



A tutaj tył, skromniutki w porównaniu z wysypem różności na przodzie, lecz dzięki temu bardziej funkcjonalny, jak sądzę.


Spójrzcie na tą czerwoną metkę ;)


To druga sesja, a niżej część pierwszej, bo gdzieś po drodze padł mi aparat. 



Niby zdjęcie od góry, ale nie widać tego co najważniejsze, całej masy zakładek w kolorach od bieli poprzez brązy, aż po czerwień... Tą czerwoną mam nadzieję pozaznacza nasze spotkania, bo szpili to tam wbić się chyba nie da...


W środku pełno jest ukrytych złotych myśli, tych które sama chciałam zatrzymać i takich, które mogą stać się dla Niego dobrą wskazówką, złotą myślą, na daną chwilę, bądź dłużej...



Zastanawiałam się, czy nie jest on może ciut za delikatny, lecz żadne inne papiery tak genialnie do siebie nie pasowały!



Tak wygląda całość. Po rozłożeniu widać, czym się kierowałam budując układ elementów na okładkach. 


Wiem, to już zdjęciowa przesada, ale nie mogłam mu się oprzeć ;)

Serdeczne pozdrowienia dla tych, którzy dotrwali do końca!


5 komentarzy:

  1. cudny ten kalendarz;) swietne zestawienie brazow z bezami i jako akcent kolor czerwony;) super!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. ładny - elegancki, i te rowery takie fjne

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacyjna praca! Moje gratulacje! Super pasuję te rzeszycia. Ja jakoś nie mogę się za nie zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kalendarz przepiękny! Bardzo lubię rzeczy w takim stylu :)
    Gratuluję pięknej pracy i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń